wtorek, 30 sierpnia 2016

19. Bezdomni

Nowe FF!
http://whyyourforeverlastshorterthanmine.blogspot.com/
Czytasz-komentujesz-motywujesz!
~*~
-Co Ty odwalasz Bieber, co?!-słyszę krzyk Brandona z piętra, gdy siedzę na kanapie w salonie, przytulając do klatki piersiowej zgięte w kolanach nogi, nie spuszczając wzroku z czarnego ekranu plazmowego telewizora. 

-Nie zamierzam mieszkać pod jednym dachem z tą kłamliwą szmatą!-odpowiada mu również krzykiem zdenerwowany Justin. 

-Jeżeli ona się wyprowadza, to ja też się wyprowadzam-stawia sprawę jasno. 

-Już Cię owinęła wokół palca? Stary, to zwykła dziwka, a w łóżku nie jest aż tak dobra-ich głosy stają się bardziej wyraźne, co tylko utwierdza mnie w fakcie, iż zbliżają się do pomieszczenia, w którym przesiaduję cały czas odkąd Justin i Maya pojawili się w progu mieszkania. 

-Zamknij łaskawie buzię Bieber, bo jedyną dziwką w tym domu jesteś Ty-prycha rozzłoszczony Brandon, na co nieświadomie wstrzymuję powietrze w płucach, jeszcze dokładniej im się przysłuchując. 

-Wiesz co? Życzę Ci pieprzonego szczęścia z tą wywłoką u boku, a teraz zabierają ją z mojego pieprzonego domu i nawet nie próbuj wracać tu z podkulonym ogonem, gdy kopnie Cię w Twój tłusty, głupi zad!-obydwoje zjawiają się w progu salonu. Obydwoje tak samo wściekli i czerwoni na twarzy. 

Justin patrzy na mnie z pogardą, podczas gdy wzrok Brandona staje się bardziej łagodny, gdy tylko jego oczy napotykają moją osobę. Wciąż siedzę nieruchomo na swoim miejscu, patrząc raz na jednego i raz na drugiego, mrugając od czasu do czasu. Kpiący uśmiech pojawia się w kącikach warg Biebera, kiedy kręci z politowaniem głową. 

-Jesteś głucha czy tępa? Wypieprzaj stąd i nigdy nie wracaj ździro. Zaraz się porzygam jak nie zejdziesz mi z oczu-stwierdza opryskliwie, udając odruch wymiotny przed odwróceniem się na pięcie i odejściem w stronę kuchni z przebrzydłym śmiechem, który echem odbija się po wnętrzu mojej czaszki. 

Patrzę w stronę, w którą się udał, lecz obraz zamazuje się szybciej niż przypuszczałam przez łzy bezradności. Jeszcze parę dni temu byłam, podobno, osobą, bez której nie wyobraża sobie życia, a dziś? Dziś jestem "ździrą", "nic nie wartą dziwką". Mimo tych wielu szkód, które mi wyrządził, te słowa nadal są dla mnie okrutne i uderzają wprost w moje i tak złamane już serce. Brandon, widząc w jakim stanie jestem, sekundę później zjawia się tuż przy moim boku, wyciągając ramiona, abym mogła się ich wesprzeć podczas wstawania. 

-Chodź Mad, nie zamierzam dłużej być w tym mieszkaniu-rozkazuje Brandon, lecz jego rozkazy są o wiele łagodniejsze od tych wydawanych przez Biebera. 

Wstaję z jego pomocą, wyprzedzając go, jako pierwsza kierując się ku wyjściu z salonu. Gdy tylko wychodzę na hol, mogę ujrzeć z ukosa, iż w kuchni nie przebywa sam Bieber, lecz jest z nim również moja siostra. Zatrzymuję się w pół kroku, przyglądając się im. Justin popycha Mayę na zamknięte drzwi lodówki, unosząc jej nadgarstki ponad głowę, mocno ściskając je w jednej ze swoich dłoni. Drugą chwyta za szczękę dziewczyny, ściskając ją tak mocno, że aż jej usta tworzą "rybkę", a oczy wypełniają się strachem. Krzyczy na nią, lecz w obecnym stanie nie udaje mi się zrozumieć dlaczego. 

-Chodź Mad, walizki już czekają-znikąd przy moim boku zjawia się brunet, niegdyś najlepszy przyjaciel tego tyrana, który aktualnie znęca się nad moją siostrą bliźniaczką. 

Potakuję, chwytając mocno za jego dłoń, lecz nie ruszam się z miejsca. Na szczęście Brandon rozumie aluzję i sam zaczyna delikatnie ciągnąć mnie w stronę przedpokoju, tym samym urywając mi widok na tamtą dwójkę. Wybudzam się ze snu na jawie, coraz to bardziej wyostrzając słuch na ich krzyki. Brandon miał rację, w przedpokoju, przy drzwiach, czekają już na nas zapakowane walizki. Z niewiadomych przyczyn robi mi się smutno, gdy je widzę. Mimo tak wielu złych wspomnień z tym miejscem, są również te miłe, za którymi na pewno będę tęsknić i wspominać w nieskończoność. 

-I co teraz?-pyta niepewnie mój towarzysz, gdy drzwi od mieszkania zamykają się za naszymi plecami, a on jak i ja zyskujemy oficjalnie tytuł bezdomnych. 

-Mam pewien plan...-zaczynam, przypominając sobie o jednej osobie, która może nam pomóc w tej sytuacji.-Ale nie wiem co Ty na to... 

*** 

Pukam cicho w powłokę ciemnych, dębowych drzwi, z nadzieją, iż współwłaścicielka domu, przed którym stoimy jakimś cudem tego nie usłyszy bądź nie ma jej w domu. Niestety, jak to powiadają- nadzieja matką głupich- i niemal od razu można dosłyszeć z drugiej strony drzwi stłumione "Chwila!", jakby tylko czyhała aż ktoś postanowi ją odwiedzić. Nie mija trzydzieści sekund zanim drzwi zostają otwarte na oścież, a w ich progu pojawia się ubrana w domowy strój brunetka o oczach w kolorze Nutelli. 

-Madeline?!-pyta w niedowierzaniu, lustrując moje ciało od góry do dołu swoim przenikliwym spojrzeniem. Nieśmiało potakuję na jej pytanie, biorąc między zęby dolną wargę, obawiając się jej reakcji.-Ty stara dupo! Gdzie byłaś, gdy Cię nie było?! Dlaczego się nie odzywałaś?!-w duchu wzdycham z ulgą na to jak reaguje. 

-Może zaprosisz nas do środka gdzie wszystko Ci opowiem?-proponuję z lekko wymuszonym uśmiechem. 

Cornelia przenosi wzrok na mojego towarzysza, a jej szczęka mimowolnie delikatnie opada. Zawstydzony jej reakcją Brandon, stara się uśmiechać jak najszerzej oraz szczerze, lecz jego wzrok ani na sekundę nie pada na moją przyjaciółkę. Uśmiecham się z rozbawieniem na sytuację wokół mnie, mimowolnie zaczynając chichotać. 

Wtedy dziewczyna opamiętuje się, cicho chrząkając oraz robiąc nam przejście. Brandon chwyta za cięższe torby, gdy ja biorę te bardziej lekkie i razem z nimi wchodzimy do wnętrza domku należącego do rodziców brunetki. Z rozbawieniem przyglądam się temu jak Cornelia co sekundę lustruje bruneta wzrokiem, następnie przenosząc go na mnie i mówiąc bezgłośne "Jest seksowny", na co po raz kolejny zaczynam chichotać, machając lekceważąco dłonią na jej słowa. Brandon zwraca uwagę na moje zachowanie, oglądając się za siebie ze zmarszczonymi w zaintrygowaniu brwiami. Uśmiecham się do niego słodko, delikatnie kręcąc głową na boki, aby zignorował to. 

-Okej, więc... Opowiadaj-zachęca przyjaciółka, gdy tylko nasze pośladki stykają się z powierzchnią kanapy w obszernym salonie. 

Cicho wzdycham pod nosem, bojąc się rozpamiętywania tego. Wtem czuję dużą, męską dłoń na swojej oraz ciepło bijące od męskiej postury po swojej prawej. Patrzę kątem oka w tamtym kierunku, unosząc kąciki warg na widok słabo uśmiechającego się Brandona. Teraz pójdzie mi to o wiele łatwiej... 

*** 

Kończę opowieść, głaszcząc przy tym puszystą, rudą sierść kota mojej przyjaciółki, który napatoczył się do nas w połowie historii. Oczywiście, pominęłam parę faktów, takich jak gwałt, ponieważ nie odczułam potrzeby dzielenia się tym z kimkolwiek. Brunetka przez dłuższy czas siedzi, przypatrując się mojej twarzy, co jest lekko przytłaczające, dlatego spuszczam wzrok na jej pociechę, która pręży się na moich kolanach, abym podrapała każdy skrawek jej tłustego ciałka. 

-Wiesz, mam idealny plan jak pomóc Ci w zapomnieniu...-zaczyna, dlatego unoszę na nią wzrok. Widząc jednoznaczny wyraz jej twarzy, przeczuwam co się święci.-Impreza!-krzyczy radośnie, przez co spłoszony kot ucieka z moich kolan, biegnąc do drugiego końca domu. 

-No nie wiem, Nel... 

-Och, Mad, co nam szkodzi?-podłapuje pomysł mojej przyjaciółki Brandon, który przez cały ten czas czuwał przy mojej prawicy. 

Powoli zaczynam im wewnętrznie ulegać, co nie uchodzi uwadze Cornelii, która piszczy radośnie, klaszcząc w dłonie z dziecięcym uśmiechem. 

-Czas podbić kluby, suki! 

*** 

-No w końcu! Ile można na Was...-Brandon urywa swoje wywody, gdy tylko spogląda w kierunku moim i Cornelii. 

Brunetka uparła się, aby wybrać mój dzisiejszy outfit w swojej szafie. I tak właśnie oto mam na sobie czarny, obcisły kombinezon bez rękawów ani ramiączek, ze ściągaczem tuż pod piersiami. Na szczęście odnalazłam w swoich walizkach biustonosz z możliwością odpięcia ramiączek, co uczyniłam. Moje stopy zdobią czarne, zamszowe szpilki w szpic na grubym koturnie pod podeszwą. Włosy pozostawiłam w naturalnych falach. Makijaż składa się wyłącznie z podkładu, tuszu do rzęs oraz szminki nude. Moja przyjaciółka postawiła dziś na bardziej odważny strój. Czarny, krótki top zapinany na zamek między piersiami oraz spódnicę ołówkową w tym samym kolorze z wycięciami z przodu jak i z tyłu. Do tego czerwone szpilki na nieco niższym korku od mojego. 

-Wow...-umyka z jego warg, powodując pewne siebie uśmiech na moich, jak i Cornelii ustach. 

-To co? Idziemy czy nadal ślinisz się na nasz widok?-pyta prowokująco Nel z uśmiechem zwycięstwa panoszącym się w kącikach jej warg. 

-Tak, idziemy-odpowiada zmieszany brunet, marszcząc brwi podczas myślenia nad czymś dogłębnie.-Idziemy... 

*** 

-Nel, oni nigdy nas tu nie wpuszczą-jąkam zestresowana, gdy przyjaciółka ciągnie mnie za dłoń w stronę mocno rozbudowanych, ciemnoskórych mężczyzn, którzy pilnują wejścia do jednego z bardziej prestiżowych klubów w naszym mieście. 

-Tym akurat się nie przejmuj-wyczuwam w jej głosie ten pewny siebie, zadziorny uśmiech, który pojawia się na jej twarzy za każdym razem, gdy musi podjąć jakieś wyzwanie. 

Mocniej ściskam swoją dłoń razem z dłonią Brandona, który wyluzowany idzie po mojej lewicy, uspokajająco gładząc kciukiem wierzch mojej dłoni. On jest już pełnoletni, dlatego zapewne nie stresuje się tym czy wpuszczą go do środka czy nie. Dochodzimy do ochroniarzy znacznie szybciej niż przypuszczałam. Patrzą na naszą trójkę z wyższością, na co nerwowo się uśmiecham, aby choć odrobinę wyglądać niepodejrzanie. Cornelia rozpoczyna z nimi dialog, udając słodką idiotkę. 

-Dowody?-pyta jeden z nich, ten bardziej cichy, nie spuszczając swojego przenikliwego wzroku z mojej osoby. Czuję jak moje serce natychmiastowo przestaje bić. 

-Dowody? Jakie dowody panowie?-słyszę ciche rozpinanie zamka, a chwilę później wzrok dwójki ochroniarzy pada na dekolt mojej przyjaciółki.-Chcemy się tylko zabawić na poziomie... 

Nie dowierzam, gdy wymieniają się sugestywnymi spojrzeniami, otwierając przed nami mosiężne drzwi od klubu, życząc miłej zabawy. Faceci, widzą kawałek piersi i już stają się potulni i ulegli na każde słowo kobiety... Mimowolnie uchylam wargi, będąc pod wrażeniem wnętrza klubu. Wszystko wygląda jak nowe, niedawno ukończone. Parkiet wyłożony jest ciemnymi panelami, natomiast ściany pokryte są ciemno fioletową farbą z czarnymi zdobieniami w formie różnych zygzaków czy motywem kwiatów. W powietrzu unosi się sztuczny dym, nadając temu miejscu specyficzny zapach. Średnia wieku nie spada poniżej 20 roku życia. My skutecznie ją obniżamy. 

-Ja idę po drinki, a wy zająć jakąś loże!-przekrzykuje głośną, lecz nie aż tak głośną, muzykę Brandon. Przystajemy na jego propozycję, kierując się bez oglądania w stronę loż. 

Na szczęście udaje nam się odnaleźć jeden wolny stolik w samym krańcu klubu, który jest bardziej cichy od reszty budynku. Chwilę czekamy na bruneta z naszymi trunkami, cały czas rozmawiając na luźne, niewiele znaczące tematy. Kiedy zjawia się przy naszym stoliku z tacą pełną małych kieliszków, zszokowana nie mogę oderwać od tego widoku wzroku. To musiało kosztować majątek... 

-Za udany wieczór!-jako pierwsza wznosi toast moja przyjaciółka, która ma całą czarną, skórzaną kanapę tylko dla siebie, ponieważ Brandon zajął miejsce przy moim prawym boku. 

Każdy pije swój kieliszek na raz, popijając kwaśnym sokiem z limonki, który neutralizuje smak alkoholu w przełyku. Następny toast wznosi Brandon, życząc nam miłej zabawy, a ja na sam koniec życzę całkowitego zapomnienia dzisiejszego wieczoru. 

-Chcę tańczyć-stwierdzam, do obydwu dłoni biorąc po kieliszku, patrząc znacząco na Brandona, który od razu wstaje, dając mi możliwość wyjścia. 

Wypijam jeden kieliszek do samego dna, zastępując go pełnym, zanim tanecznym krokiem nie kieruję się w stronę parkietu, gdzie zbiera się coraz więcej nietrzeźwych par. Oglądam się przez ramię, aby ujrzeć jak Cornelia zwraca się do Brandona, chwilę później wstając i odchodząc w stronę stolika, przy którym siedzi widocznie zadowolony facet. Wzrok Brandona ani na chwilę nie opuszcza mojego ciała, co postanawiam wykorzystać i zacząć uwodzić go na odległość. Na sam początek biodra idą w ruch- i to dosłownie. Kręcę nimi z boku na bok za każdym krokiem, wczuwając w rytm granej przez DJ'a piosenki. Przykładam do ust kieliszek pełen czystej wódki, pijąc go na raz. Rzucam puste naczynie za siebie, patrząc przez ramię z zalotnym uśmiechem w stronę Brandona, który już jest w drodze do mnie, również z alkoholem. 

Żadne z nas nie komentuje tego wydarzenia, gdy brunet jest już tuż obok mnie, oddając mi dwa z czterech kieliszków. Wypijamy je bez zbędnych słów oraz popitki. Chwytam dłoń towarzysza w swoją, zaczynając wtapiać się w tłum bawiących się ludzi do muzyki w stylu Project X... A może to i nawet piosenka z soundtracku tego filmu, kto ich tam wie! 

Zatrzymuję się dopiero, gdy znajdujemy się mniej więcej w centrum tłumu ludzi, skąpani w neonowych, kolorowych światłach oraz chmurze sztucznego dymu. Odwracam się przodem do jego osoby, nie skrywając swojej radości spowodowanej paroma kieliszkami wódki. 

-Tańcz!-nakazuję swojemu towarzyszowi, gdy wyłącznie stoi i rozgląda się między ludźmi. 

Sama zaczynam poruszać biodrami z boku na bok. Obejmuję wolnym ramieniem szyję bruneta, znacznie się do niego zbliżając, nie przestając przy tym ruszać biodrami. Patrzę mu głęboko w oczy, tak samo jak on mi, gdy obejmuje moją talię wolnym ramieniem, dołączając swój ruch bioder do mojego. Wypijamy po ostatnim kieliszku alkoholu, od razu po tym przylegając do swoich ciał jeszcze bardziej. 

Czuję jego alkoholowy oddech tuż na czubku swojego nosa, gdy dyszy wprost na niego gorącym powietrzem. Chwytam w obydwie dłonie jego gładkie jak pupcia niemowlaka policzki, delikatnie drażniąc je swoimi długimi, zadbanymi paznokciami. W pewnej chwili jego uścisk na mojej talii się wzmacnia, a oddech urywa. 

-On tu jest-gdy te słowa ulatują z jego ust, od razu wiem kogo ma na myśli.-I chyba też zwrócił na nas uwagę... 

Potajemnie spoglądam przez ramię, gdzie spostrzegam Justina oraz Mayę stojących po drugiej stronie tłumu. Maya zawzięcie coś mówi do Biebera, podczas gdy jego wzrok ani na sekundę nie schodzi z naszej dwójki. Szybko powracam wzrokiem na Brandona, patrząc głęboko w jego oczy, które co chwilę przeskakują na Justina. 

-Spójrz na mnie-rozkazuję młodemu mężczyźnie, na co od roku spełnia moje polecenie.-Pocałuj mnie. 

Tego również nie trzeba było mu dwa razy powtarzać. Już po sekundzie jego wargi lądują na moich, z zachłannością smakując każdy ich skrawek. Nie pozostaję dłużna swojemu partnerowi, oddając każdy z jego pocałunków. Dłońmi błądzę po jego karku oraz skórze głowy, natomiast on swoimi obejmuje moje pośladki. Obracam nami tak, że mam idealny wgląd na Justina i Mayę. Wygląd zdenerwowanego Biebera jest wielkim trofeum, lecz nadal pragnę więcej i więcej. I nawet wiem już jak mogę tego dokonać... 

-Chodź-sapię tuż przy wargach Brandona, gdy odrywam w końcu swoje wargi od jego.-Znajdziemy jakieś bardziej ustronne miejce... 

*** 

Widok wyprowadzonego z równowagi Justina, gdy wychodziliśmy razem z Brandonem z klubu był niczym wisienka na czubku czekoladowego tortu. To, jak zaczął krzyczeć na Mayę z byle powodu, było spełnieniem moich marzeń. Lecz to nadal nie dało mi zapomnieć dlaczego wcześniej opuściliśmy imprezę razem z Brandonem. Mamy... Parę rzeczy do załatwienia, aktualnie jak najszybsze dotarcie do mojego tymczasowego pokoju w domu Cornelii. Nasze wargi ani na sekundę nie odrywają się od siebie. Moje ciało kryje się w objęciach bruneta, gdy niesie mnie niczym misia koala w stronę sypialni, oczywiście na oślep. 

-Jesteś tego pewna?-pyta dla upewnienia, gdy jesteśmy już w pomieszczeniu i spoczywamy pół nadzy na łóżku, przykryci cienką kołdrą. 

-Mniej gadania, więcej działania-podsumowuję jego pytanie, na co od razu powraca do "pracy" przy sprawianiu przyjemności mi, jak i sobie...
~*~
Przepraszam za zepsutą końcówkę! :(
Z racji tego, iż zaledwie za dwa dni początek roku szkolnego, chcę Wam życzyć miłego powrotu do szkoły oraz samych szóstek, chociaż w pierwszym semestrze, haha ;)
Nie wiem jak to będzie z dwoma opowiadaniami, które piszę, ponieważ w tym roku zaczynam liceum i muszę wziąć się ostro do pracy już od samego początku. Powiadomię Was o swojej decyzji w następnym poście :)

6 komentarzy:

  1. Genialny❤. Kocham to��.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szybko next! Błagam ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ;) Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. super czekam na next
    ps kiedy planujesz zakonczyc to ff?

    OdpowiedzUsuń
  5. O nie, ona musi być z Justinem :(((
    też zaczynam LO, pjona ;D

    OdpowiedzUsuń